Warszawa 30.11.2021
W listopadzie w Warszawie odbył się I Kongres Produkcji Podstawowej. Oddolna inicjatywa liderów produkcji rolniczej w Polsce służąca rozwiązywaniu bieżących problemów branży. W panelu dotyczącym produkcji zwierzęcej jego uczestnicy zdefiniowali najważniejsze problemy stojące przed hodowcami w najbliższych latach
Branża zwierzęca jest w ostatnim czasie na celowniku organizacji promujących wegański i wegetariański styl życia. Hodowcom stawia się wiele nieprawdziwych zarzutów dotyczących dobrostanu zwierząt oraz szkodliwości produkcji mleka i mięsa na klimat. Konsument jest bombardowany najróżniejszymi informacjami, które deprecjonują wszystkie produkty odzwierzęce.
Tymczasem hodowcy zwracają uwagę, że zapewnienie dobrostanu jest dla rolnika oczywistą koniecznością. Ma to bowiem bezpośredni wpływ na wydajność produkcji. Mówią inaczej wysoka wydajność jest dowodem na to, że zwierzęta są dobrze traktowane. Ale ma to także ważny aspekt środowiskowy. – Dobrostan i wysoka wydajność przekłada się bowiem na mniejszą emisję metanu. Krowy o wydajności 4 tys. litrów to 1 litr mleka obciążony 30 gramami metanu wydalonego do atmosfery. Przy wydajności 10 tys. litrów i wyżej emisja spada do 12 gram metanu. Im większa wydajność tym mniejsze obciążenie środowiska – mówił Martin Ziaja z Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka
Takie rzeczy należy tłumaczyć społeczeństwu, gdyż inaczej konsument zostanie przekonany przez organizacje wegańskie i wegetariańskie, że picie mleka jest szkodliwe dla zdrowia i środowiska. – W naszej branży są dwa ważne aspekty. Aby się ekonomicznie rozwijać i żeby produkt, który dostarczamy na rynek był chciany – dodał Martin Ziaja, którego zdaniem moda na weganizm i wegetarianizm przejdzie jak każda moda , bo człowiek potrzebuje białka.
Na aspekt edukacyjny oraz potrzebę walki z fake newsami zwracali także uwagę hodowcy bydła mięsnego. W mediach bardzo często pojawia się zarzut, że hodowla bydła jest obciążona największym ciężarem środowiskowym. Powtarza się bezrefleksyjnie argument, że do wyprodukowania 1 kilograma wołowiny potrzeba 15 tys. litrów wody. Tymczasem ostatnie badania wykonane przez francuski instytut naukowy pokazują, że w zależności od sposobu hodowli jest to między 50 a 700 litrów wody. – Dla nas największym problem jest przebicie się z argumentacją merytoryczną do opinii publicznej. Niestety do społeczeństwa łatwiej dociera przekaz emocjonalny a nie fakty. Jeśli nie uda nam się stworzyć solidnego przekazu, który będzie obalał mity i pokazywał jak naprawdę wygląda polskie i europejskie rolnictwo to będziemy mieć problem. Naszym celem powinna być edukacja młodego pokolenia – mówił Jacek Zarzecki z Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego.
Sporą część dyskusji poświęcono sprawą przyszłej Wspólnej Polityce Rolnej. Zdaniem uczestników Europejski Zielony Ład jest projektem czysto polityczny, a nie społecznym czy ekonomicznym. Niestety jego skutkiem może być import żywności z zagranicy. Ale Zielony Ład może być także szansą na rozwój szczególnie dla polskich hodowców. Produkcja na Zachodzie Europy spada. Jest także poważny problem z przekazywaniem gospodarstw, który u nas wystąpi dopiero za kilkanaście lat. Dlatego trzeba stworzyć takie warunki, aby dzieci dzisiejszych rolników widziały w rolnictwie biznes i przyszłość. Trzeba także pamiętać o postawieniu na zrównoważoną produkcję, która będzie nisko lub najlepiej zeroemisyjna. Tu ogromna rola Krajowego Plany Strategicznego który będzie decydował w jakim kierunku w najbliższych lata będzie rozwijał się polskie rolnictwo. Wszyscy mają świadomość, że od strategii „Od pola do stołu” nie uciekniemy, bo decyzje zostały podjęte, ale jak będziemy wdrażać tę strategię zależy od nas.
Tymczasem hodowcy trzody chlewnej zwracali uwagę na problem tuczu nakładczego. – Polska jest bardzo dużym importerem prosiaka i warchlaka. Dlatego pierwszym celem jest uniezależnienie się od tego importu. Trzeba więc rozwijać produkcję prosiąt w kraju – powiedział Bartosz Czarniak z Polskiego Związku Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej POLSUS.
Aby było to możliwe niezbędne jest uproszczenie przepisów dotyczących budowy i rozbudowy chlewni. Obecnie jest to bardzo trudne a inwestycje są często blokowana przez organizacje ekologiczne. Należy także zmienić przepisy, które według aktywistów dają im prawo do wchodzenia na teren gospodarstw i zabierania zwierzęta. Zdaniem hodowców jedyną instytucją, która może tam wejść jest Inspekcja Weterynaryjna.